wtorek, 12 maja 2015
sobota, 9 maja 2015
poducha do zgarnięcia
Oto i zapowiadany niby-konkurs, który zorganizował dla swoich czytelników magazyn Ilobahie Creative.
Do wzięcia jest jedna z naszych poduch.
Do wzięcia jest jedna z naszych poduch.
Zapraszamy na facebookowy profil Taftyli i Ilobahie Creative tam trwa zabawa.
Powodzenia
czwartek, 30 kwietnia 2015
buźka!
Na majowy weekend zostawiam Was z tą słodką buźką.
To ręcznie malowane kubeczki i miski
od:
Mariny Marinski
artystki z Chorwacji
Na pierwszy rzut wybraliśmy do naszego sklepu właśnie te miętowe, ale kuszą nas czarne.
Poradzicie jaki kolor zamówić?
...może jednak nie będzie lało...
pozdrawiam
wtorek, 28 kwietnia 2015
poduchy Taftyli
Ktoś zainteresowany?
Za darmo będą rozdawać!!:))
Zapraszam na profil
Oby do weekendu:)
czwartek, 23 kwietnia 2015
słomkowy dywanik
Jak przez mgłę pamiętam z dzieciństwa okrągły, potargany dywanik służący, chyba, za wycieraczkę w jakimś miejscu typu piwnica.
Miejsca dokładnie teraz nie potrafię sobie przypomnieć, ale skojarzenia z takim dywanem były raczej złe.
Teraz jestem duża i wszytko to co było złe wtedy, po przemyśleniu, nabraniu dystansu i co by nie mówić, nabraniu umiejętności w wykorzystywaniu ich we wnętrzach powraca w krąg moich zainteresowań.
Dywaniki nazwane przeze mnie słomkowymi są zazwyczaj wykonane z włókien jutowych lub sizalowych. Występują też takie z trawy morskiej, kokosu, włókien palmowych...
Nawet nie wiem czy potrafiłabym to wszytko rozpoznać:)
Jakie Wy macie skojarzenia z takimi dywanikami?
Jeżeli złe to spójrzcie na te zdjęcia. Może zmienicie zdanie?
Miejsca dokładnie teraz nie potrafię sobie przypomnieć, ale skojarzenia z takim dywanem były raczej złe.
Teraz jestem duża i wszytko to co było złe wtedy, po przemyśleniu, nabraniu dystansu i co by nie mówić, nabraniu umiejętności w wykorzystywaniu ich we wnętrzach powraca w krąg moich zainteresowań.
Dywaniki nazwane przeze mnie słomkowymi są zazwyczaj wykonane z włókien jutowych lub sizalowych. Występują też takie z trawy morskiej, kokosu, włókien palmowych...
Nawet nie wiem czy potrafiłabym to wszytko rozpoznać:)
Jakie Wy macie skojarzenia z takimi dywanikami?
Jeżeli złe to spójrzcie na te zdjęcia. Może zmienicie zdanie?
źródła
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
włochacze
Część z Was wie, że zajmujemy się z siostrą produkcją dywaników, narzut i innych rzeczy z owczej skóry.
Dlatego ta firma zwróciła moją uwagę.
Weszłam na stronę, a tam rude włochacze - takie jak u nas, drewno i mosiądz.
Bardzo nam do tego blisko.
Prosta forma. Dekoracją jest natura materiału.
Prosta forma. Dekoracją jest natura materiału.
Przedstawiam.
Etykiety:
DREWNO,
DYWAN,
MEBLE,
SKÓRA OWCZA,
ULUBIENI PROJEKTANCI,
ULUBIENI TWÓRCY,
WŁOCHACZE
piątek, 17 kwietnia 2015
kac projektowy
To nazwa wymyślona przeze mnie bo objawy bardzo zbliżone są do tego alkoholowego:)
Zbliża się weekend więc pewnie niektórzy zakosztują:)
Chodzi o poczucie zmarnowanego czasu i nieumiejętność uczenia się na błędach.
Powtarzanie sobie już nigdy tego nie zrobię nie skutkuje.
Osoby, które zajmują się projektowaniem lub wymyślaniem czegoś z pewnością znają dobrze to uczucie (tzn. to z tytułu, nie to drugie, chociaż pewnie i to drugie też:)
Masz zaprojektować mieszkanie.
Wiesz, że klient ma bardzo wysokie oczekiwania (moi wszyscy klienci są bardzo wymagający - nie wiem jak niektórzy koledzy opychają te sztampowe projekciki, u mnie to nie przechodzi).
Masz tydzień do pierwszej prezentacji pomysłu.
No to siedzisz wymyślasz. Może to, a może tak, żeby nie było gorzej niż poprzednio.... itd.
Mija 4 dni i nic żadnego rewelacyjnego pomysłu.
Niby meble i funkcje porozkładane, ale tego pomysłu genialnego wciąż brak.
No to co robić. Błagam o wycieczkę, żeby połazić, pogapić się na powietrze.
Jedziemy.
Nie muszę dodawać, że zazwyczaj leje albo jest zimno albo humory złe. No, ale nic.
Wracam i w dwa dni robię projekt.
Nie wyobrażacie sobie jaki człowiek jest zły na siebie, że zmarnował całe 4-5 dni na gapienie się w monitor!
5 dni!!
Ile bardziej pożytecznych rzeczy można zrobić przez taki czas.
Nie znoszę tego uczucia!
Zawsze mi się wydaje zrobię projekt wcześniej, ale to nie wychodzi. Zmarnowany czas po raz setny.
Zamiast się wyluzować, a potem machnąć projekcik raz, dwa.
Poczucie obowiązku nie pozwala zostawiać pracy na ostatnią chwilę mimo, że powszechnie wiadomo, że ta chwila mobilizuje mózg (mój, nie wiem jak innych) najbardziej.
I tak do następnego projektu.
Projektant, a przynajmniej ja, nie uczy się na błędach;)
Zbliża się weekend więc pewnie niektórzy zakosztują:)
Chodzi o poczucie zmarnowanego czasu i nieumiejętność uczenia się na błędach.
Powtarzanie sobie już nigdy tego nie zrobię nie skutkuje.
Osoby, które zajmują się projektowaniem lub wymyślaniem czegoś z pewnością znają dobrze to uczucie (tzn. to z tytułu, nie to drugie, chociaż pewnie i to drugie też:)
kac projektowy pierwszej kategorii to:
Masz zaprojektować mieszkanie.
Wiesz, że klient ma bardzo wysokie oczekiwania (moi wszyscy klienci są bardzo wymagający - nie wiem jak niektórzy koledzy opychają te sztampowe projekciki, u mnie to nie przechodzi).
Masz tydzień do pierwszej prezentacji pomysłu.
No to siedzisz wymyślasz. Może to, a może tak, żeby nie było gorzej niż poprzednio.... itd.
Mija 4 dni i nic żadnego rewelacyjnego pomysłu.
Niby meble i funkcje porozkładane, ale tego pomysłu genialnego wciąż brak.
No to co robić. Błagam o wycieczkę, żeby połazić, pogapić się na powietrze.
Jedziemy.
Nie muszę dodawać, że zazwyczaj leje albo jest zimno albo humory złe. No, ale nic.
Powyższe zdjęcie z ostatniej takiej wycieczki:) Był klimat:)
Nie wyobrażacie sobie jaki człowiek jest zły na siebie, że zmarnował całe 4-5 dni na gapienie się w monitor!
5 dni!!
Ile bardziej pożytecznych rzeczy można zrobić przez taki czas.
Nie znoszę tego uczucia!
Zawsze mi się wydaje zrobię projekt wcześniej, ale to nie wychodzi. Zmarnowany czas po raz setny.
Zamiast się wyluzować, a potem machnąć projekcik raz, dwa.
Poczucie obowiązku nie pozwala zostawiać pracy na ostatnią chwilę mimo, że powszechnie wiadomo, że ta chwila mobilizuje mózg (mój, nie wiem jak innych) najbardziej.
I tak do następnego projektu.
Projektant, a przynajmniej ja, nie uczy się na błędach;)
To był wpis z cyklu rozterki architekta wnętrz:)
Weekendu owocnego życzę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)