O MNIE       O PROJEKT i...      O FREEDOM    O TAFTYLI

sobota, 9 maja 2015

poducha do zgarnięcia

Oto i zapowiadany niby-konkurs, który zorganizował dla swoich czytelników magazyn Ilobahie Creative.
Do wzięcia jest jedna z naszych poduch.
Zapraszamy na facebookowy profil Taftyli i Ilobahie Creative tam trwa zabawa.





Powodzenia

czwartek, 30 kwietnia 2015

buźka!


Na majowy weekend zostawiam Was z tą słodką buźką.
To ręcznie malowane kubeczki i miski 
od:

Mariny Marinski

artystki z Chorwacji


Na pierwszy rzut wybraliśmy do naszego sklepu właśnie te miętowe, ale kuszą nas czarne. 
Poradzicie jaki kolor zamówić? 






...może jednak nie będzie lało...
pozdrawiam


wtorek, 28 kwietnia 2015

poduchy Taftyli

Ktoś zainteresowany?
Za darmo będą rozdawać!!:))

Zapraszam na profil





Oby do weekendu:)


czwartek, 23 kwietnia 2015

słomkowy dywanik

Jak przez mgłę pamiętam z dzieciństwa okrągły, potargany dywanik  służący, chyba, za wycieraczkę w jakimś miejscu typu piwnica. 
Miejsca dokładnie teraz nie potrafię sobie przypomnieć, ale skojarzenia z takim dywanem były raczej złe.

Teraz jestem duża i wszytko to co było złe wtedy, po przemyśleniu, nabraniu dystansu i co by nie mówić, nabraniu umiejętności w wykorzystywaniu ich we wnętrzach powraca w krąg moich zainteresowań.

Dywaniki nazwane przeze mnie słomkowymi są zazwyczaj wykonane z włókien jutowych lub sizalowych. Występują też takie z trawy morskiej, kokosu, włókien palmowych...
Nawet nie wiem czy potrafiłabym to wszytko rozpoznać:)

Jakie Wy macie skojarzenia z takimi dywanikami?
Jeżeli złe to spójrzcie na te zdjęcia. Może zmienicie zdanie?



źródła
1,2,3,4,5,6

słonecznego dnia!





poniedziałek, 20 kwietnia 2015

włochacze

Część z Was wie, że zajmujemy się z siostrą produkcją dywaników, narzut i innych rzeczy z owczej skóry.
Dlatego ta firma zwróciła moją uwagę. 
Weszłam na stronę, a tam rude włochacze - takie jak u nas, drewno i mosiądz. 
Bardzo nam do tego blisko. 
Prosta forma. Dekoracją jest natura materiału.
Przedstawiam.







piątek, 17 kwietnia 2015

kac projektowy

To nazwa wymyślona przeze mnie bo objawy bardzo zbliżone są do tego alkoholowego:)
Zbliża się weekend więc pewnie niektórzy zakosztują:)
Chodzi o poczucie zmarnowanego czasu i nieumiejętność uczenia się na błędach.
Powtarzanie sobie już nigdy tego nie zrobię nie skutkuje.

Osoby, które zajmują się projektowaniem lub wymyślaniem czegoś z pewnością znają dobrze to uczucie  (tzn. to z tytułu, nie to drugie, chociaż pewnie i to drugie też:)

kac projektowy pierwszej kategorii to:

Masz zaprojektować mieszkanie.
Wiesz, że klient ma bardzo wysokie oczekiwania (moi wszyscy klienci są bardzo wymagający - nie wiem jak niektórzy koledzy opychają te sztampowe projekciki, u mnie to nie przechodzi).
Masz tydzień do pierwszej prezentacji pomysłu.
No to siedzisz wymyślasz. Może to, a może tak, żeby nie było gorzej niż poprzednio.... itd.
Mija 4 dni i nic żadnego rewelacyjnego pomysłu.
Niby meble i  funkcje porozkładane, ale tego pomysłu genialnego wciąż brak.

No to co robić. Błagam o wycieczkę, żeby połazić, pogapić się na powietrze.
Jedziemy.
Nie muszę dodawać, że zazwyczaj leje albo jest zimno albo humory złe. No, ale nic.


Powyższe zdjęcie z ostatniej takiej wycieczki:) Był klimat:)

Wracam i w dwa dni robię projekt.

Nie wyobrażacie sobie jaki człowiek jest zły na siebie, że zmarnował całe 4-5 dni  na gapienie się w monitor!
5 dni!! 
Ile bardziej pożytecznych rzeczy można zrobić przez taki czas.
Nie znoszę tego uczucia!
Zawsze mi się wydaje zrobię projekt wcześniej, ale to nie wychodzi. Zmarnowany czas po raz setny.
Zamiast się wyluzować, a potem machnąć projekcik raz, dwa.
Poczucie obowiązku nie pozwala zostawiać pracy na ostatnią chwilę mimo, że powszechnie wiadomo, że ta chwila mobilizuje mózg (mój, nie wiem jak innych) najbardziej.
I tak do następnego projektu.
Projektant, a przynajmniej ja, nie uczy się na błędach;)


To był wpis z cyklu rozterki architekta wnętrz:)
Weekendu owocnego życzę.