Hamsa - ogólnie
"Łapa", która chroni od zła:)
Hamsa - szczególnie.
Restobar izraelski na krakowskim Kazimierzu.
Współczesna kuchnia.
Pozytywni ludzie.
Przyjemność biesiadowania i...
moje skromne wnętrza:))
____________________________________________________________________
Do pracy zwerbowana zostałam przez głównodowodzącego czyli Marcina. Bardzo pozytywna postać, którą jeżeli odwiedzicie bar, z dużą dozą prawdopodobieństwa spotkacie:)
Bar to jego pomysł. Zioła w oknach, duża ilość roślin i zdjęcia ze współczesnego Izraela to jego propozycje.
Miało być kolorowo, przyjaźnie, współcześnie, zachęcająco i w opozycji do lekko tracącego myszką kazimierzowskiego sąsiedztwa.
Znacie mnie już trochę - nie lubię przepychu, a zwłaszcza pseudo-przepychu i tandety więc dogadaliśmy się w mig:)
Tutaj, w przeciwieństwie do pozostałych knajp na Szerokiej, nikt z klientów nie krępuje się wejść, usiąść, napić kawki, poznać nowe smaki, dopytać.
Do wytycznych Marcina dołożyłam to, co ja uważam za prawdziwe bogactwo: metal, drewno, naturalne farby, bawełna czyli zero plastiku! Nie było to założenie projektu, ale wiecie, tak lubię. Nic nie było robione na siłę, a wyszło idealnie. Ciężko znaleźć tam sztuczne materiały.
Wydaje mi się, że ludzie w naturalnym otoczeniu lepiej się czują. Dodatkowy plus - takie materiały się nie niszczą tylko starzeją, co z czasem doda im szlachetności, a nie eksmisję na śmietnik.
Szczególnie chcę podziękować za wapienną farbę na ścianach:) Jest piękna, surowa, szorstka i zdrowa:) i nikt jej nie docenia tylko ja:) Przynajmniej grzyba nie będzie:))
Całość jak widzicie jest bardzo skromna, ale pracy włożony był ogrom.
Brygada górali odczyściła ze starej brązowej farby drzwi, okna, odświeżyła podłogi, zeskrobała starą farbę z parapetów itd... - odzyskali piękne wnętrze.
Drewniane stoły i bar wykonane były na zamówienie przez drewniano.com
Krzesła odzyskaliśmy z takich brzydali z "falbanką" na szczycie. Udało się ściąć i przemalować:)
Kinkiety to zwykłe porcelanowe obsadki, a te w kształcie świec wykonał dla nas ślusarz. Podobnie jak stelaże do tych dużych wiszących lamp.
Abażury ręcznie malowane to dzieło mojej siostry (klik), z moją wkurzającą krytykancką pomocą:)
Płytki za barem również wykonane były na zamówienie. Też już o tym wspominałam (klik)
Fotki na ścianach (prawie wszystkie) wykonał fotograf z Tel Awiwu. Dopingowała go Magda, z którą to selekcjonowałyśmy zdjęcia baaaardzo dłuuuugo:))
Zioła w oknach i bluszcze nad barem posadziła Karolina.(klik)
Ja i siostra zabawiłyśmy się tylko kwiatkami na stołach.
Bardzo lubię pierwszą salę - wejściową. Zwłaszcza kiedy przyświeci słońce. Jest prosto, świeżo i jasno. Tu można odpocząć. Nic nie krzyczy. Jest spokojnie.
To już druga sala - barowa.
Talizman-Hamsa opiekuje się barem:)
Na tej siatce kiedyś będą wspinać się bluszcze, które teraz są jeszcze malutkie.
Fotografie wylądowały na ocynkowanych blachach.
Za barem moje drukowane płytki.
Zdjęcie poniżej jest tak nieostre i źle skadrowane, że aż boli, ale innego nie mam, a chciałam żebyście zobaczyli prawie całość baru. Podkreślam, prawie, bo nie widać "łapki u góry". Pozostałe zdjęcia były jeszcze gorsze.
Plan jest taki, że kiedyś nad barem będzie dużo roślin. Teraz są paprotki w wiaderkach, których delikatnie mówiąc nie lubię tzn. tych czterech wiaderek nie lubię:) Kiedyś pewnie znikną i będą tam królowały same wiszące rośliny.
Jeszcze łazienki. Wiem, wiem znowu cegiełki:)
Po "łapce" na elewacji poznacie dokąd zmierzać. Podpowiem. Najkrótszy bok szerokiej.
Klikając na poniższy obrazek możecie zobaczyć więcej zdjęć oraz zestawienia przed i po.
Hamsa - hummus & happiness |
Fantastyczna robota! Trochę industrialnie, trochę drewna plus klimaty Izralea. Bardzo to wszystko fajnie połączone.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na Nowy Rok! :)
pięknie! jakie wspaniałe wyczucie detalu :) ale szybciochem to się zbudowało :) chyba już wiem, gdzie jest to cudo :)
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo przypadło to wnętrze do gustu. Wspaniały klimat. :-)
OdpowiedzUsuńChciałoby się napisać 3xTAK, ale jak dla mnie to nieskończenie wiele razy TAK. Bardzo mi się w Hamsie podoba i to właśnie wystrój jest jednym z czynników, które sprawiają, że zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia i że chce się tam wracać. Gratuluję i dziękuję!
OdpowiedzUsuńNiestety mam ciut daleko ale przy najbliższej wizycie w tamtych stronach chętnie się wybiorę ;)) Świetna robota !! Absolutnie bossski klimat i detal detal detal !!!! Jeszcze tylko świetna kuchnia i jesteśmy w niebie :0)
OdpowiedzUsuńNie pokazał się mój komentarz :(
OdpowiedzUsuńTe kafle za barem, to te, które sama projektowałaś?
Dziękuję wszystkim bardzo, bardzo.
OdpowiedzUsuńJak będziecie na Kazimierzu to wstąpcie na tam na kawkę:) Ja zazwyczaj uciekam od moich projektowanych wnętrz (dziwnie się w nich czuję), ale tam jest naprawdę miło:))
Ola, sprawdzałam, ale nie mam żadnego zagubionego komentarza. Zlikwidowałam już weryfikację obrazkową może to coś pomoże. Bea tez mi już sygnalizował że coś jest nie tak ale ja nie potrafię sobie z tym poradzić. Płytki tak to te:)
Może ja coś źle kliknęłam...
UsuńBardzo fajnie wyszły, jak i całe wnętrze oczywiście.
Super projekt!Ja jakos zawsze zapominam o kwiatach w swoich projektach,a tu prosze...jaki efekt.Zainspirowałaś mnie:)
OdpowiedzUsuńKwiaty i dekoracje kwiatowe mogą uczynić cuda, ale nie oszukujmy się , niewielu klientów chce się w to bawić. Rośliny tanie nie są i wymagają pielęgnacji.
UsuńLi, zaskoczyłaś mnie :) powiem szczerze, że tu jakąś radosną część Ciebie odkryłam. Jeśli bym się tam znalazła, to nie poznałabym raczej, że to Twoje, no może po płytkach i abażurach (wiedziałam z bloga), no i łazience, ale ta biel i zieleń :) bardzo fajny pomysł, zwłaszcza z zielonością, dobrym tlenem i pewnie akustyką w środku. Podobają mi się szczegóły, malowanie krzeseł, płytki za barem, lampy, kieszonki z ziołami na oknie, ehhh dużo mi się podoba i muszę się tam wybrać :) Bardzo bliska jest mi ta część Kazimierza i pamiętam jak zaczęła być ekskluzywna i jak wszystko wkoło było pluszowo koronkowe, teraz pójdę tam z przyjemnością, bo widzę nowego ducha:) a umiłowanie wapiennej farby rozumiem w 100%, ja mam jeszcze do tynków piaskowo cementowych :))
OdpowiedzUsuńHa! To całe szczęście, że jeszcze czasem ktoś się zdziwi:)
UsuńA co do Kazimierza to bez zmian. Dużo starych tradycyjnych knajp lub zahukany Plac Nowy.
Kiedyś to były piękne czasy zero ludzi i tylko Singer do świtu:))
ŚWIETNE!!! Jestem zdruzgotana. Pozytywnie zdruzgotana i zazdrosna o niesamowite, proste i bajeczne pomysły :) Gratuluje :)
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj moja droga, ale dziękuję.
UsuńPodpinam się pod Magdę;). Bardzo mi się ten klimat ( ale tylko klimat! nastrój, duch) kojarzy z ukochanym Autoban. Może nie powinnam bo poprawność polityczna itd, ale to wnętrze jest takie...niepolskie. Rewelacja
UsuńHmmm.... niepolskie powiadasz. Odbieram to jako komplement oczywiście, ale wolałabym, żeby tak nie było.
UsuńNasi świetni rzemieślnicy (jeszcze żyjący), nasze drewno, nasze lny, nasza pracowitość i pomysłowość. Wszystko wskazuje na to, że nasze otoczenie powinno być piękne i naturalne, a polskie to powinien być komplement. Strasznie żałuję, że tak właśnie nie jest. Mamy taaaaką bazę, a nie potrafimy z niej korzystać. Smutne to. Dzięki Maju za komentarz.
Prezentowane wnętrza są po prostu idealne i niesamowicie klimatyczne. Szacunek.
OdpowiedzUsuńdziękuję
UsuńNatomiast ja jestem potrójnie zdruzgotana. Właśnie wróciłam z Krakowa, mieszkałam po sąsiedzku z łapką. Do głowy mi nie przyszło że za łapką kryje się takie miejsce. Nie weszłam a mogłam...
OdpowiedzUsuńKurcze, szkoda.
UsuńMam nadzieję, że jeszcze się uda:) Jak kiedyś będziesz to napisz szczerze jak jest to odbierane na żywo bo to dość ważna informacja dla mnie:))
Przepięknie, smacznie, bez niepotrzebnego udawania, przyjaźnie, zachęcająco...
OdpowiedzUsuńAch, no!
I te lampiony jak chmury!
Muszę tam być, licząc na to, że pozwolą mi z bliska przyjrzeć się kafelkom:). Pięknie, tak jak lubię, czyli jasno i dużo zieleni tej prawdziwej. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńByłam w czasie majówki, kilka razy przechodziłam obok... nie spodziewałam się takich cudów w środku, nie weszłam, a teraz strasznie żałuję, bo nie wiem kiedy będzie następna okazja... (mieszkam na Mazurach, więc mam troszkę daleko :( )
OdpowiedzUsuńOch szkoda, ale z pewnością trafi się kolejna okazja:) Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
UsuńPiękne wnętrze, zachwyca harmonią i umiarem. Warto iść do Hamsy, żeby je zobaczyć. Skąd wziąć takie maty, w których wiszą kwiaty, jak te przy oknach?
OdpowiedzUsuń